
Kiedy Microsoft, po dziesięcioletniej przerwie, ponownie uruchomił swoją 40-letnią serię Flight Simulator w 2020 roku, przywrócił zainteresowanie gatunkiem, który od dawna był filarem gier na PC. Czym innym jest jednak podziwianie grafiki nowego Flight Simulatora, a czym innym próba zagrania w grę za pomocą myszy i klawiatury – lub kontrolera Xbox. Niewiele gier korzysta z niestandardowego sprzętu tak bardzo, jak symulatory lotu, i choć nie musisz iść na całość, w minimalnym stopniu będziesz chciał mieć podstawowy joystick w stylu HOTAS. Następnym krokiem w górę jest zestaw dedykowanych kontrolerów lotu, przepustnic i sterów. Najbardziej znane nazwy to Logitech, z jego niedrogim Flight Yoke System, Eclipse i Flight Sim jarzma i przepustnice, VelocityOne firmy Turtle Beach, oraz Alpha Flight Controls XPC i Bravo firmy Honeycomb.
W przeszłości do gry w Flight Simulator używałem jedynie starego joysticka, więc kiedy Honeycomb poprosił mnie o wypróbowanie ich systemu (który w wersji XPC obsługuje teraz także Xboxa), trudno było mi odmówić. Ponad 550 dolarów za jarzmo i przepustnicę to poważna inwestycja – a gdy już zaczniesz, będziesz miał ochotę na zestaw pedałów sterowych. Ale w zamian dostajesz solidny sprzęt, który pozwoli ci przenieść twoje doświadczenie w symulatorze lotu na wyższy poziom.

Przetestowałem te elementy sterowania zarówno w Flight Simulator, jak i w niedawno wydanym X-Plane 12 – oba te programy obsługują je po wyjęciu z pudełka. Powinienem dodać, że najczęściej latam jednosilnikowymi samolotami tłokowymi, więc tego też głównie trzymałem się w moich testach, chociaż przepustnica Brave posiada wszystkie dźwignie i opcje dla samolotów dwusilnikowych.
W rzeczywistości to właśnie ten kwadrant przepustnicy najbardziej zmienił moje doświadczenie w symulatorze lotu. Posiada on w sumie sześć dźwigni i możesz go ustawić do latania w lotnictwie ogólnym lub do zarządzania komercyjnymi odrzutowcami z czterema silnikami i odwracaczami ciągu. Dźwignie są wystarczająco łatwe do zmiany, jeśli masz tendencję do przełączania się między tymi różnymi trybami. Jedną z miłych cech jest to, że można również zmienić napięcie poziomu (za pomocą pokrętła z boku kwadrantu) do własnych upodobań.
Oczywiście, to jest to czego można oczekiwać od kwadrantu przepustnicy, ale dla mnie w codziennym użytkowaniu najbardziej zmieniło się dedykowane koło trymowe, dźwignie klap oraz sterowanie autopilotem. Zawsze najtrudniej było mi wyregulować samolot w Flight Simulator używając przycisków na joysticku, ale kombinacja jarzma – które wymaga trochę siły do pociągnięcia i popchnięcia – i kółka trymera daje dużo bardziej naturalne doświadczenie. Dedykowany przełącznik klap również pomaga, a możliwość kontrolowania autopilota robi różnicę. Nie wiem jak Wam, ale mi nigdy nie pasowało używanie myszki do ustawiania pozycji i wysokości w kokpicie 3D. Teraz, z dedykowanymi (i podświetlanymi) przyciskami i gałkami, używam jej znacznie częściej.
Czy chciałbym aby układ był bardziej zbliżony do Garmina GFC 500, do którego jestem przyzwyczajony w samolotach, którymi zazwyczaj latam? Jasne – ale łatwo jest się przyzwyczaić do tego układu, a funkcjonalność jest zasadniczo taka sama – i używanie go nie odrywa mnie od doświadczeń symulacyjnych. A o to w tym wszystkim naprawdę chodzi: móc skupić się na symulatorze przed tobą i nie musieć bawić się myszką i/lub skrótami klawiaturowymi.
Kwadrant przepustnicy posiada również panel sygnalizacyjny z 14 lampkami ostrzegawczymi dla niektórych najbardziej typowych awarii oraz siedem programowalnych przełączników. Domyślnie są one ustawione do sterowania światłami samolotu, ale ponieważ jarzmo ma również takie przełączniki, użyłem jednego do hamulca postojowego i w większości zignorowałem resztę (chociaż widziałem, że ludzie używają ich do sterowania niektórymi bardziej zaawansowanymi funkcjami swoich modeli).
Jarzmo jest tak samo solidne jak przepustnica i posiada wiele przycisków do zarządzania Twoimi wrażeniami z lotu. Na lewym uchwycie znajdziesz ośmiokierunkowy przełącznik, który domyślnie steruje widokami, przycisk push-to-talk i dwa pionowe, dwukierunkowe rockery (które domyślnie są ustawione na sterowanie trymem). Na prawym uchwycie znajdują się dwa poziome przełączniki kołyskowe i dwa przyciski. Jest też pięć przełączników do sterowania światłami i cztery do sterowania instalacją elektryczną. Na końcu znajduje się pięciopozycyjny włącznik zapłonu, dzięki czemu możesz odpowiednio zasymulować uruchomienie silnika (i oczywiście przetestować magnetofony podczas rozruchu).
Jak już wcześniej wspomniałem, potrzeba trochę siły aby pociągnąć samocentrujące jarzmo do tyłu (lub popchnąć je) aż do oporu. Jeśli kiedykolwiek leciałeś Cessną i próbowałeś utrzymać to koło nosowe poza pasem startowym podczas lądowania na miękkim polu, to jest to trochę podobne. Ale oznacza to również, że w końcu wytrymujesz samolot tak jak podczas prawdziwego lotu, bo zmęczysz się pracą jarzma. W końcu chodzi o tę immersję.
Istnieje czerwone podświetlenie LED, które sprawia, że panel w kształcie plastra miodu świeci na czerwono. Jeśli to nie jest twoja sprawa, możesz nieco stonować światło lub całkowicie je wyłączyć.
Jedna rzecz do zauważenia, Honeycomb oferuje dwie opcje montażu: zaciski lub podkładkę z mikroprzyssawką 3M. Ta podkładka po pewnym czasie straci swoją wytrzymałość (choć można kupić zamienniki), ale działają one całkiem dobrze. Myślę jednak, że większość osób zdecyduje się na zaciski. Są one wystarczająco łatwe do pracy i chociaż użycie podkładek jest prawdopodobnie trochę szybsze, ustawienie wszystkiego za pomocą zacisków jest również jednominutową pracą – a następnie wszystko jest gwarantowane, aby pozostać na miejscu. Cały zestaw zajmuje jednak sporo miejsca.
Aby korzystać z tych kontrolek na Xboxie, będziesz potrzebował Honeycomb Xbox Hub za 40 dolarów. Nie ma tak naprawdę wiele do powiedzenia tutaj o tych. Działa tak jak reklamowano i sprawia, że Xboxowa wersja Flight Sim Microsoftu staje się nieco bardziej pełnoprawną symulacją, niż poruszanie się z bezprzewodowym kontrolerem.
Używając jarzma i przepustnicy, ciągle brakowało mi moich pedałów steru (w końcu złapałem moje stare Logitech i ustawiłem je). Możesz ustawić symulator lotu, aby obsługiwał ster za ciebie, ale gdzie jest w tym zabawa? (To nie pomoże ci podczas kołowania, startu lub lądowania z bocznym wiatrem) Honeycomb ma swoje Charlie Rudder Pedals w pracach i są one obecnie dostępne w przedsprzedaży – ale kosztują również $350. Odkurzyłem moje stare pedały Thrustmaster T-Flight aby użyć ich w połączeniu z ustawieniami Honeycomb. To działało jak urok.
Biorąc pod uwagę cenę, lepiej wiedzieć, czy jesteś naprawdę do symulatorów lotu lub nie przed zakupem tego. Jeśli jesteś, to jest to warty wydatek, jeśli możesz sobie na to pozwolić. Jeśli symulatory lotu nie są twoją rzeczą, to prawdopodobnie i tak nie czytałeś tego daleko.
Jest jeszcze trzecia klasa potencjalnych nabywców: studenci pracujący nad swoją licencją pilota. Myślę, że jury wciąż nie jest pewne, czy sim pomoże ci w tym. Jest duża szansa, że bez instruktora nauczysz się złych nawyków, których będziesz musiał się oduczyć w kosztowny sposób – płacąc za lekcje w świecie rzeczywistym. Ponadto, tak wiele w lataniu jest o odczuwaniu, co samolot robi i jak brzmi silnik – coś, czego nie dostaniesz z symulatora. Ale jak zawsze, porozmawiaj z przyjaznym CFI i przedyskutuj z nim swoje potrzeby.